Pojedz se, chudzino! Napij si na rozgrzewk!

By sobie stary przewonik, który mia trzech dorodnych synów. ona wanie mu zmara, nie szczcio mu si przez cae ycie. Czsto nie mia nawet kawaka chleba, bo jego rola by to piasek lotny, ka — bagno bezdenne, a prom mia stary, spróchniay, tak e nikt wozi si nim nie chcia.

Y biedny staruszek, y — a zaniemóg i zebrao mu si na mier.

Wanie kiedy umiera, zerwaa si straszna burza, byskao i grzmiao raz po raz, wreszcie deszcz lun jak z wiadra. Rzeka wezbraa i woda uniosa prom.

Ojciec umar. Synowie pakali, pakali — ani za co pogrzebu sprawi, ani y z czego. A zapracowa te nie ma na czym bez promu.

Przechodzi tamtdy starzec z dug bia brod.

Czego paczecie, biedacy? — zapyta.

Opowiedzieli mu o mierci ojca i o wszystkim, co si przydarzyo. Staruszek zacz ich pociesza:

Ojciec wasz cikie mia ycie i z woli Boej teraz ma odpoczynek. Nie ma tego zego, co by si nie obrócio na dobre. Ale spójrzcie na rzek, to prom jest u brzegu!

Trzej bracia pobiegli, patrz: stoi prom nowiutki i mnóstwo ludzi czeka na przewóz.

Obejrzeli si za staruszkiem — nie byo go nigdzie.

Synowie pochowali ojca uczciwie. Zabrali si do pracy i powoli rozgospodarowali si dostatnio.

Dwaj starsi tacy ju byli, e brako im serca dla ludzi. Prdko zapomnieli o wasnej biedzie, wic i cudzej nie rozumieli. Darmo nikogo nie przewieli, choby to by ebrak albo kaleka, co na nogach ledwo móg usta. Nawet jeeli ze zami prosi, odpdzili takiego, co nie mia czym zapaci i jeszcze poajali go zym sowem.

Najmodszy cakiem si od nich odrodzi. Co mu kto da za przewóz, to on wzi bez targu, a jak tamten powiedzia, e nie ma czym paci, to go przewióz darmo.

Z pocztku bracia dzielili si zarobkiem równo: mnie cz, tobie cz i jemu cz. Ale ju po kilku dniach najstarszy mówi do najmodszego:

Tak dalej by nie moe. Jake gupi i chce ci si wozi za darmo — twoja wola. Ale odtd bdziesz mia to, co sam zarobisz, a my wemiemy swoje.

Tak wic wyszo, e po jakim czasie starsi si wzbogacili, a najmodszy nie. Ale chleba mu nie brako. I pracowao mu si wesoo.

Raz o zachodzie soca, kiedy najstarszy brat by na promie, przyszed ten sam staruszek co dawniej i poprosi:

Przewie mnie, dobry czowieku.

Masz czym zapaci?

Nie mam, przewie mnie za „Bóg zapa".

To nie syci ani nie grzeje. Nie przewioz za ,,Bóg zapa".

To we moj pust star kiesk, nic innego nie mam.

Id najpierw na ebry, a jak zbierzesz co do tej kieski, wtedy ci przewioz, inaczej nie. Tymczasem fora ze dwora!

Posta starzec przy promie — i poszed.

Na drugi dzie wróci znowu. Tego dnia redni brat by na promie, ale i on starca odepchn.

Na trzeci dzie najmodszy brat wozi ludzi promem. Przewióz staruszka na tamten brzeg i o zapat wcale nie pyta, jeszcze mu podzikowa za dobre sowa po mierci ojca i yczy szczliwej drogi.

Staruszek podzikowa za przewóz i mówi:

— Nie mam ci czym zapaci, ale we moj kiesk. Chocia jest stara i pusta i wyglda na to, e nic nie jest warta, przyda ci si. Potrznij ni tylko i powiedz:

Ile szyszek jest na sonie, Ile jagód w lesie ronie, Ile brzczy pszczó na lipie, Tyle zota niech si sypie. Tak rozkaza, kto mi ci da.

Spamitasz?

Spamitam.

Wzi najmodszy brat kiesk i poszed do domu.

Duo zarobi? — spyta redni brat.

Trzy grosze i t kiesk.

Bracia zaczli si mia.

Ha, ha, ha! Przewióz tego starucha, co si wci naprasza darmo na prom! Przecie tamten nas take czstowa swoj star, pust kiesk. Wreszcie trafi na gupiego, co j wzi.

Najmodszy brat nic nie odpowiedzia, tylko potrzsn kiesk i zawoa:

Ile szyszek jest na sonie, Ile jagód w lesie ronie, Ile brzczy pszczó na lipie, Tyle zota niech si sypie! Tak rozkaza, kto mi ci da.

I patrzcie: zoto sypno si jak grad, cay stó zasypao. Starsi bracia rzucili si chciwie i nu garn je kady do siebie.

Rado bya w caej wiosce, ba! i w innych wioskach dookoa. Bo dobry przewonik kadego obdarowa, o kim wiedzia, e jest w potrzebie.

Ale chciwemu si zda, e rce wci ma puste, choby nie wiedzie ile wzi. Tak i dwaj starsi bracia. Najmodszy zota im nie aowa, ale oni wci zazdrocili mu kieski zotosypki.

Zazdrocili, zazdrocili, wreszcie wzili si na sposób. Jeden kupi wianek kiebasy, drugi kupi flaszk wódki i daleje brata czstowa:

Pojedz se, chudzino! Napij si na rozgrzewk!

Najmodszy brat nigdy nie pija gorzaki, bo mu si zaraz przypominao, jak ojciec nieboszczyk mawia: ,,od wódki rozum krótki". Ale tym razem deszcz z wichrem zacina, on przezib na promie, wic pomyla: