Leciay bociany, leciay, doleciay do Koniare.

Sian opuci si ostronie na ojcowskie podwórko i schowa si zaraz w stodole. Tam obmy si czowiecz wod i znowu sta si dawnym Sianem, synem Boyna, mem Nedy i ojcem Wielka.

Wyszed ze stodoy i poszed przez podwórze do chaty. Zobaczya go suczka, Liska, ale nie poznaa go i zaszczekaa.

Na kogo ty szczekasz, Lisko? — zawoa Sian — gospodarza wasnego nie poznajesz?

Kiedy swoi usyszeli jego gos, wybiegli wszyscy z chaty i nu obejmowa Siana, nu go ciska! Nie byo koca radoci.

A Sian jak nie pochwyci syna, jak nie zacznie go pieci i caowa — cakiem zapomnia, e zeszej wiosny Wieko trafi go w gow kamykiem.

Ojciec Boyn z radoci poczstowa syna kieliszeczkiem wódki, rakii, ale Sian odmówi:

Nie, tato, nie wypij ani kropelki. Wiecie, jak ze mn byo. Wiele si nacierpiaem przez pijastwo. Wic kiedy poznaem nieszczcie, przysigem sobie, e nie wezm ju nigdy do ust ani wódki, ani nawet wina, tylko bd pracowa.

Ucieszy si ojciec Siana, e syn tak si zmieni. Zaprosi ssiadów i poczstowa wszystkich tust pieczenia barani.

Wypytywali Siana o jego przygody, gdzie by, co robi, jak wróci do Koniare.

Sian opowiedzia wszystko od pocztku do koca, ale nikt mu nie wierzy, e by naprawd bocianem. Wic wlaz na dach i wyj z gniazda naszyjnik Bosiki i kbek czarnych nici, którymi Neda wyszywaa wdowi koszul.

Wtedy wszyscy mu uwierzyli.

O KRÓLIKU, SONIU I WIELORYBICY

Pewnego dnia królik spotka sonia. Podszed do niego i powiedzia :

Wujciu soniu, jakie ty masz wielkie nogi! Na pewno jeste strasznie mocny. — Pogaska sonia apk po nodze. — Och, jaka liczna i gruba!

Ale so machn trb i rykn:

Co za bezczelne stworzenie! Miabym ochot da ci klapsa. Nie zadaj si z takim drobiazgiem.

A wiesz, na co ja miabym ochot? — odpowiedzia królik. — Miabym ochot zarzuci ci lin na trb, lin z ptl na kocu.

So si zdziwi.

Doprawdy? — mrukn. — Czemu to chciaby mi zarzuci na trb lin z ptl na kocu? Mów zaraz, ty szczurku.

Eby ci zacign a do morza. Zjechaby na brzeg, wpadby do wody i przekonaby si, e may królik umie da sobie rad ze soniskiem, co go nazywa szczurkiem i nie chce si z nim zadawa.

Ooo, patrzcie, patrzcie — zamia si so pogardliwie. — Chciabym widzie, jak udaoby si komu pocign mnie.

Nigdzie nie chodzi po wiecie zwierz mocniejsze ode mnie. Ale popróbuj sobie, odrobinko> popróbuj. Bd mia zabaw, ha, ha, ha!

So usiad. Królik zawiza ptl na kocu mocnej liny z palmowych wókien i zarzuci j soniowi na trb.

Drugi koniec liny chwyci w pyszczek i zbieg nad morze.

Brzeg spada do morza stromo, a so nie siedzia nad samym urwiskiem, tylko dalej. Wic kiedy królik zbieg nad morze, so go ju nie widzia.

Czeka, co si stanie.

Tymczasem królik zobaczy ogromn wielorybic. Tak wielk, jak sze soni. Pluskaa si wesoo przy brzegu, bo tam byo gboko. Królik pisn z zachwytu:

Ciociu wielorybico, jaki ty masz olbrzymi ogon! Z pewnoci jeste strasznie silna. Nawet so nie jest taki mocny, jak ty, prawda?

Nie wiem, bo nie mocowaam si ze soniem — odpowiedziaa wielorybica — ale przy mnie so to jak królik przy lwie.

— Ciociu wielorybico, przypy do brzegu, ebym móg pogaska ci po ogonie — poprosi królik,

Czego ci si zachciewa, mizerna istoto? — parskna wielorybica. — Po co si plczesz po moirn wybrzeu? Miaabym ochot obla ci wod.

A wiesz, na co ja miabym ochot? — zapyta królik czupurnie. — Miabym ochot zarzuci ci na ogon lin z ptl na kocu.

Wielorybica zdziwia si.

Doprawdy? — mrukna. — Czemu to chciaby mi zarzuci na ogon lin z ptl na kocu, ty kbuszku?

Eby ci przycign do brzegu. Przekonaaby si, e królik umie sobie da rad z wielorybica, co go nazywa kbuszkiem i grozi, e go wod obleje.

To paradne — zamiaa si wielorybica. — Jestem najmocniejszym stworzeniem na wiecie, a to mizeractwo chciaoby mnie wycign na brzeg. A no, popróbuj, paciorku, bd miaa przedstawienie.

Królik zawiza ptl na drugim kocu liny, zamachn si dobrze, podskoczy i lina migna, a uczepia si ogona wielorybicy.