Wó nie mia ochoty, bo nie lubi, eby kto skaka koo niego.

Polecia wróbel do wini, ale ta zachrumkaa:

Mam dosy zajcia ze swoimi prosiaczkami, nie mam czasu na adne przyjanie.

Kot miaukn:

Ach, jake si ciesz! Zawsze miaem ochot na takiego licznego, malekiego przyjaciela. To dopiero bdzie nam wesoo razem! Poka mi si z bliska, niech ci pogaszcz.

Cup, cup, cup! wróbelek zbliy si w podskokach, a wtem kot jak nie skoczy, jak nie trzepnie ap — o mao go nie pochwyci.

Z bijcym serduszkiem wróbel usiad na drzewie i dugo nie móg si uspokoi.

Polec do czowieka", pomyla, „moe on bdzie moim przyjacielem". Ale w oknie czowieka zobaczy klatk z kanarkiem. By zamknitym w klatce? Za nic!

Pewnego ranka, kiedy biay wróbel bka si po przedmieciu, spotka psa.

By to kundel stary, chudy, kulawy, lepy i zachrypnity. Wlók si, sam nie wiedzia dokd.

Wróblowi zrobio si al biedaka. Zapyta:

Dokd tak idziesz, piesku?

Przed siebie — odpowiedzia kundel. — Przez dziesi lat suyem wiernie mojemu panu, a on chcia mnie zabi na staro. Wic uciekem.

Jak si nazywa twój niedobry pan?

Tafaro, piwowar. Robi piwo i sprzedaje.

Tafaro? Ja go doskonale znam! — wierkn wróbel. — To ten grubas z czerwonym nosem, co strzela do nas rutem. Ten rudy. On jest taki zy, e nawet dzieci bije. Wszystkie przed nim uciekaj.

Wtem co mu przyszo na myl i zapyta:

Czy masz przyjaciela?

Nie, nie mam — odpowiedzia kundel.

Ja te nie mam. Moe bymy si zaprzyjanili?

Pies wycign do wróbla ap, wróbel ucisn j pazurkami i tak zawarli przyja.

Wróbel lecia gór, a pies wdrowa po gocicu. Za miastem spotkali srok.

Ej, ty — skrzekna sroka na wróbla — czy nie wiesz, dokd si wlecze ta wycieraczka?

To nie adna wycieraczka. To pies, mój przyjaciel.

Ha, ha, ha! — zamiaa si sroka i odleciaa, eby zawiadomi inne ptaki, jakiego to przyjaciela znalaz sobie biay wróbel.

Zleciay si setki szarych wróbli i nu si wymiewa:

To ci dopiero przyjaciel! Potyka si na trzech nogach. Oczy pogubi. Chudy jak komar. Stary jak spróchniay pie.

Biay wróbel z pocztku sucha cierpliwie. Ale w kocu nie wytrzyma i wierkn z caej siy:

Wiem, wiem! Tylko wy jestecie modzi, liczni, dowcipni, zdrowi, nikt inny, co? Ale prosz, zostawcie nas w spokoju.

Wróblom znudzio si wymiewanie i odfruny.

 

Pies i biay wróbel bardzo si pokochali. Wróbel wyszukiwa pokarm dla psa, a w nocy spa midzy jego apami i byo mu ciepo.

Niepokoio go tylko jedno: kiedy stare psisko zasno, coraz trudniej byo je obudzi. Wróbel ba si wypadku.

Kiedy pies pooy si porodku gocica i zasn. Wróbel usiad na krzaku przy drodze i pilnowa, eby nic zego nie stao si przyjacielowi.

Wtem na drodze ukaza si wóz z beczk. Wróbel zacz wierka na psa przeraliwie:

Wstawaj! Wstawaj, bo ci przejad!

Dzioba psa po uszach, skroba go pazurkami w nos — nic nie pomogo, pies si nie obudzi.

Tymczasem wóz si zblia. Obok szed Tafaro. By zy, bo mu si targ nie uda i wraca z pen beczk piwa.

Wróbel zacz lata dokoa jego gowy i wierka:

Uwaga, panie Tafaro! Mój przyjaciel pi tu na drodze, niech l pan objedzie bokiem. Nie mog go si dobudzi, bo nie dosyszy.

Precz, trutniu uprzykrzony! — wrzasn Tafaro.

Panie Tafaro, przecie ten pies suy panu wiernie przez cae ycie — wierka dalej wróbel z rozpacz. — Niech pan troch skrci, bagam pana.

A, to on! Poznaj go — krzykn piwowar. — To ten hultaj, ten niecnota, co ode mnie uciek. Nareszcie go spotkaem, teraz mi nie ucieknie.

Skierowa konia prosto na psa. Wróbel wierkn przeraliwie. Nastroszy biae piórka, a jego mae, czarne oczki bysny gronie.

Nie wolno ci, stój! Jeeli na niego najedziesz, to ci nie daruj!

Patrzcie go — zamia si Tafaro. — I co mi zrobisz, ty sroczy ogonie ?

To mówic popdzi konia batem.

Zlituj si! — zawoa wróbel.

Nigdy si nad nikim nie lituj.

Wypowiadam ci wojn! — krzykn wróbel i rzuci si na pomoc przyjacielowi.

Na szczcie obok psa lea kamie. Wóz podskoczy na nim i lekko przetoczy si przez psa. Nie zabi go, tylko troch przygniót.

Po chwili nadesza drog kobieta. Wróbel poprosi j: