Wreszcie zaniosy go na skay i tam statek si rozbi.

Wszyscy ludzie potonli, jeden tylko Sian chwyci si jakiej deski i uratowa si.

Wylaz na brzeg ledwo ywy. Dugo lea, potem zebra siy i powlók si przed siebie.

Szed, szed — i doszed znów do morza. W prawo, w lewo, wszdzie dochodzi do morza. Burza wyrzucia go na wysp.

Szuka jakiego miasta albo wioski, albo choby samotnej chaty. Znalaz tylko jaskini w skale, przy niej ródo i nad ródem jeyny.

Narwa jeyn, napi si wody i pooy si spa w jaskini.

Ale nie móg zasn. Wci myla o tym, gdzie to on si dosta i co to za wyspa, na której nie wida ywej duszy, koguty nie piej i psy nie szczekaj. Zapaka.

Och, matulu, tatulu! Och, synku mój Wieko, i ty ono, i ty siostrzyczko moja! Co si z wami dzieje? Moe paczecie wanie po mnie? Czemuem nie sucha waszych rad, tylko wywdrowaem z domu i z kraju. Jak si std wydostan, kiedy wszdzie dookoa morze i morze?

Zdrzemn si troch nad ranem, ale zaraz wsta i .znowu poszed szuka ludzi.

Wyszed na wzgórze, patrzy: midzy wzgórzem a morzem jest pole, a brzegiem pola prowadzi droga.

Ucieszy si i zszed na t drog.

Za polem bya ka, na niej dwoje ludzi kosio traw, mczyzna i kobieta.

Jeeli to Bugarzy tak jak ja", pomyla Sian, ,,to si porozumiemy. Ale skd by si tu wzili Bugarzy porodku morza? A jeeli to Turcy albo Grecy, w takim razie niczego si od nich nie dowiem, bo nie znam ich jzyka".

Podszed do tamtych dwojga i pokoni si im. Nic przy tym nie mówi, bo nie wiedzia, co to za jedni.

Ale oni przestali zaraz kosi, a kobieta rozemiaa si i zapytaa po bugarsku:

Co to, bracie Sianie, kaniasz si nam, a nie dasz dobrego sowa? Oniemiae ze strachu, czy co?

Nie wiedziaem, czy mnie zrozumiecie — odpowiedzia Sian — a tu si pokazuje, e wiecie nawet, jak si nazywam. Nie mog ani rusz zgadn, skdecie si tego dowiedzieli, bo widz was pierwszy raz w yciu.

Na to kosiarz:

No i co, onko, przyznamy mu si? Bo widzisz, Sianie... ale nie, najpierw usid sobie przy nas na sianie, zjedz kawaek chleba z bryndz, a potem pójdziemy razem do nas do domu i pogadamy. Tam ci opowiemy, gdziemy si z tob poznali.

Wieczorem m i ona zabrali go do swojej chaty.

Wchodz na podwórko, a tu wybiegaj im dzieci na spotkanie i woaj:

O, idzie Sian z Koniare!

Zdumia si Sian. „Co to takiego", myli, „sen czy jawa? Skd mnie te dzieci znaj?"

Weszli do domu. Zasiedli do wieczerzy, a gospodarze czstowali Siana wszystkim, co mieli najlepszego.

Po wieczerzy zeszli si ich ssiedzi i dziwili si:

Ej, Sianie, jaki to wiatr zagna ci na nasz wysp?

Widzi Sian, e wszyscy go poznaj od razu, tylko on nie poznaje nikogo. Dziwi si jeszcze bardziej.

Najstarszy z ssiadów przysiad si do niego i zacz wypytywa:

Opowiedz no, co tam sycha z poczciwym Boynem, twoim ojcem. A matka jak si miewa? Syn Wieko dobrze ci si chowa? Co porabia twoja ona Neda? A siostra Bosika? Czy wci jeszcze ojciec gniewa si na ciebie, bo prónujesz i przepijasz, co inni zarobi, czy moe przestae pi i zabrae si do roboty?

Nie, do ostatniego dnia nie przestaem pi i nie zabraem si do roboty — odpowiedzia Sian. — Wanie przez pijastwo i prónowanie zacza si caa bieda. Ale powiedzcie mi nareszcie, skd znacie mnie i ca moj rodzin.

Przecie mieszkalimy w waszej wsi, kiedy ciebie, Sianie, jeszcze na wiecie nie byo! Teraz take kadej wiosny wyruszamy do was, do Koniare, a na jesieni wracamy na nasz wysp. Ja mieszkam nawet przy twojej rodzinie. Oho, my lepiej od ciebie wiemy wszystko, co si dzieje w waszej wsi. Znamy po imieniu wszystkich mieszkaców wioski.

Sian sucha i nie moe mu si to w gowie pomieci.

Jak to jest moliwe? — pyta.

Dobrze, wytumacz ci. Widzisz Sianie, my wszyscy zamieniamy si na wiosn w bociany. Odlatujemy do waszej wioski i przez lato mieszkamy na waszych dachach. Z dachu wida wszystko, co si we wsi dzieje. A wieczorem, jak ludzie zbior si przy ognisku, syszymy, o czym mówi.

Jak to: zmieniacie si w bociany? Przecie ludmi jestecie.