Tak, mymy ludzie, tacy sami ludzie jak ty. Ale zamieniamy si w bociany z wasnej winy.

I starzec opowiedzia tak histori.

***

Byem jeszcze maym chopcem, kiedy zdarzyo si to straszne nieszczcie. Nie suchalimy rodziców, nie chcielimy si uczy, tylko psocilimy i takemy innym dokuczali, e nieraz wie przez nas pakaa. Bya nas nieznona gromadka, kilkanacioro chopaków i dziewczt.

Zaszed kiedy do naszej wsi nieznajomy starzec. Zaczlimy go przezywa. On si rozgniewa i da jednemu z nas klapsa. Wtedy obrzucilimy go kamieniami.

No i trzeba nieszczcia, e jeden z kamieni trafi go w skro. Starzec upad i wicej nie wsta.

To byo okropne, bo przecie nie chcielimy go zabi ani nawet zrani! A widzisz, co si stao przez nasze zbytki.

Pochowano go pod jaworem.

Kiedy przechodzimy zestrachani koo tego jawora, a tu rozlega si gos spod ziemi:

Dzieci, le si bawicie! Wszyscy ci, co rzucali kamieniami, bd za to pokutowa przez wiele lat. Musz zrozumie, e trzeba inaczej y. Zamieni si w bociany. Co jesie odlec, co wiosn przylec. Na obcej ziemi, pod takim samym jaworem, znajd dwa róda, jedno z bociani wod, a drugie z czowiecz. Jak tylko przyjdzie wiosna, wykpi si w bocianim ródle i jako bociany wróc do Koniare. Na jesieni odlec znów za morza do obcego, ciepego kraju, wykpi si w czowieczym ródle i przez zim bd tam ludmi.

Teraz ju wiesz wszystko, Sianie.

***

Sian zamyli si nad tym, co usysza.

Powiedz mi, dziadku, jak mog wróci do Koniare — poprosi. — Gzy statki przybijaj czasem do tej wyspy?

Nie. Nasze brzegi s zanadto strome i skaliste. Statki by si o nie rozbiy.

Wic nigdy nie wróc do swoich?

Moesz wróci. Ale na to musisz speni jeden warunek. Ciki warunek. Musisz wykpa si na wiosn w bocianim ródle i zosta bocianem.

Nie chc!

W takim razie nigdy ju swoich nie zobaczysz. Ani rodziców, ani siostry, ani ony, ani synka.

Sian nic nie odpowiedzia.

Ca zim spdzi na tej wyspie za dziewitym morzem. Ale to ju nie by ten dawny próniak Sian. Teraz pracowa z ssiadami od rana do nocy i nie wzi do ust ani kropli wina czy wódki.

Na wiosn starzec powiedzia:

No, Sianie, zima przesza. W Bugarii nie ma ju ani lodu, ani niegu. Bociany ju tam nie zmarzn. Wic my odlatujemy, a ty rób, jak chcesz.

Sian wykpa si w bocianim ródle i zamieni si w bociana. Ulecia na pónoc razem z innymi.

Ale przez zim obmyli sposób na to, eby zamieni si z powrotem w czowieka, kiedy doleci do Koniare. Nabra do butelki wody z czowieczego róda i przywiza sobie t butelk do szyi. Ciko mu byo lecie z ni dniami i nocami. Czasem bociany odpoczyway po drodze i znów leciay dalej, a Sian z nimi.

Nareszcie doleciay do wsi Koniare.

Kiedy Sian zobaczy swoj chat, tak si ucieszy, e zapomnia o butelce z czowiecz wod. Spuci si na ziemi jak strzaa, butelka uderzya o kamie i rozbia si. Woda si wylaa.

Sian nie mia ju czym si obmy, eby zmieni si w czowieka.

Straszna to bya chwila. Nawet rozpaka si nie móg z alu, przecie bociany nie maj ez.

Chcia chocia zamieszka na wasnym dachu. Podfrun do bocianiego gniazda. Ale tam ju siedzia stary bocian, ten sam, co by na wyspie starym czowiekiem i rozmawia z Sianem. Teraz powiedzia do niego:

Sianie, to moje gniazdo, ja tu mieszkam co lato. Uwij sobie gniazdo na dachu ssiadów. Poka ci, jak si to robi.

Sian osiad wic na dachu ssiedniej chaty. Stoi na nim, patrzy na swoje podwórko i có widzi? Matka doi krow. Jego ona, Neda, doi owce. Siostra Bosika rozpala ogie, eby ugotowa jedzenie.

Sianowi mao serce nie pknie. Chciaby do nich przemówi, powita ich, pomóc im w pracy. Tak si za nimi stskni.

Sfrun na wasne podwórko, przechadza si midzy zabawnymi maymi jagnitami.

Wtem z chaty wybiega jego syn, may Wieko i woa:

Mamo, mamo! Bocian chce zadzioba moje jagnitka!

To go odpd, synku — mówi Neda.