I Pie Irokezów

Table of Contents

Strona tytuowa

Dedykacja

Cz pierwsza. Hydesville

I. Pie Irokezów

II. Dziennik Maggie

III. Punkt widzenia pijaka na saloon z naprzeciwka

IV. Czy przybye po skarby niegu

V. Gdy zadr niebo i ziemia

VI. Otcha, w której si zgubilimy

VII. Kilka szczegóów na temat spotkania

VIII. Wojna Polk’sa to nie polka

IX. Noc lunatyków opowiedziana przez Maggie

X. Pierwsza rozmowa z panem Splitfootem

XI. Wielebny Gascoigne w rodzinie

XII. Jeli zapomnisz o mnie na pustyni

XIII. Gocie jednego wieczoru w nawiedzonym domu

XIV. Dziennik Maggie

XV. Filary dwoistoci

XVI. W potoku wrzcej krwi

Cz druga. Rochester

I. Chc tylko dugiego upojenia

II. Dziennik Maggie

III. Eksploracja terenu górniczego

IV. Oneida! Oneida!

V. Niczym konie fiakra w galopie

VI. Raut w Corinthian Hall

VII. Fox and Fish Spiritualist Institute

VIII. egnaj, mamusiu

IX. Kandydat na medium

X. When to burn her diary?

XI. picy i martwi

XII. ycie duchów

XIII. Podbój lodu

XIV. A teraz nawiedzimy królewskie lasy

XV. Za pozwoleniem Fredericka Douglassa i Ralpha Waldo Emersona

Cz trzecia. Nowy Jork

I. Niedawne przykroci

II. Dobry duch Livermore

III. Zielona wróka i zabójca

IV. Nekromanci ze Starego wiata

V. Normalne ycie

VI. Dwie wdowy z Notting Hill

VII. Mens agitat molem

VIII. Trzy listy dla jednej zdrady

IX. Poltergeist w Akademii Muzycznej

X. Z gratulacjami od pana Splitfoota

Epilog

Przypisy

Hubert Haddad

TEORIA NIEGRZECZNEJ DZIEWCZYNKI

przeoya Marta Olszewska

ywej pamici Élie Delamarre-Deboutteville

Cz pierwsza Hydesville

Te rzeczy s nieuchronne;

kiedy si przydarzaj, naley je przyj1.

Jan van Ruysbroeck

I Pie Irokezów

Promienie zachodzcego soca wpaday przez okna na pitrze, zalewajc wiatem schody. Kate siedziaa na stopniu z surowego drewna i obserwowaa kurz wirujcy wewntrz krysztaowej wóczni, jakby zawieszonej w poprzek domu. Zafascynowana, wstrzymywaa oddech. Kady pyek sprawia wraenie, jakby pokonywa wasn, precyzyjnie okrelon trajektori, w roztaczonym towarzystwie malekich ssiadów, których byo tysice, miliony, wicej ni gwiazd nieruchomych i tych spadajcych w bezksiycowe noce. Kate tkwia w bezruchu, nie chcc wywoywa turbulencji, i usiowaa ledzi wzrokiem jedno wybrane ziarenko kurzu, nie tracc go z oczu podczas kaprynego lotu, lecz po chwili to ju nie byo ono, stracia je na zawsze, a soneczna wócznia archanioa przeszya bolenie jej czoo, owietlajc dno oczodoów. W ten jesienny poranek zebraa tyle polnych kwiatów do udekorowania mogiy swojej suki Iroise, e do cinitego garda podchodzia jej fala mdoci, a cae ciao wci pieko.

A przecie mamusia j ostrzegaa.

Wtem sycha blisko skrzypnicie schodów i gwatownie zapada noc: dwie lodowate donie nakrywaj jej oczy.

– Zostaw mnie w spokoju – mówi Kate. – Widziaam ci.

– Czyby miaa oczy z tyu gowy?

Margaret siada na zakrcie schodów, tu nad modsz siostr. Górna cz jej ciaa gasi promie soca i tumi galaktyczne zamieszanie.

– Przeszkadzasz mi – mówi Kate. – Mylaam o Iroise…

– Ach, Iroise, biedne stworzenie! Nie przejmuj si, biega sobie teraz po psim niebie. Nie istnieje pieko dla zwierzt, przecie wiesz.

– Pieko? Wierzysz w to? Po co Bóg miaby si mczy pieczeniem zmarych przez ca wieczno? Wystarczy zapomnie ich w ziemi raz na zawsze.

– Widzisz, Kate, to niemoliwe, nawet dla Boga. Dusze s niemiertelne!

Wieczór gstnia nad Hydesville. Z pocztku niebieskawy jak powierzchnia stawu za dnia, póniej fioletowy, wreszcie niemal czarny. Z gbi schodów na dziewczynki zsun si cie, zacierajc powoli ich sylwetki. Kate nie widziaa ju twarzy siostry. Tylko na zbach i w oczach migotay jej jeszcze ywe odblaski, upodabniajc j do niedwiadka w peruce z grubych czarnych warkoczy. Kate wpatrywaa si w ni uwanie tak dugo, a wydao jej si, e dostrzega okrutn mask rozarzajc si od wewntrz, i krzykna, targnita dreszczem.

– Co si stao? – przestraszya si Margaret.

– Nic, nic, to przez ten cie…

– Ale mnie przestraszya, mylaam, e zobaczya demona na moim miejscu.

Margaret przyjrzaa si modszej siostrze z zakopotaniem i rozdranieniem. Lubia ma Katie; bya taka adna i czasami zabawna, ale najwyraniej brakowao jej jednej albo i dwóch klepek. Z pewnoci bya bystra, zgadzaa si z tym nawet Leah, ich najstarsza siostra, która wyjechaa do Rochester; mimo to jej cige odrywanie si od rzeczywistoci i osobliwe spojrzenie kocich oczu, które gubio si w oddali, zdradzay co wicej ni roztargnienie, w kadym razie co innego, jak gdyby jaka jej cz nia na jawie. W wieku jedenastu lat Katie przypominaa anioka, jednego z tych penych wdziku ptaków o ludzkiej twarzy, których miriady zaludniaj promienne przestrzenie, jak to kiedy opisa wielebny Henry Gascoigne podczas niedzielnego kazania.

Nagle wokó zapanowa spokój. Sycha byo tylko czyste, metaliczne odgosy dobiegajce z kuchni, gdzie babcia, co dopiero ozdrowiaa z uciliwego kaszlu, krztaa si, przygotowujc kolacj. Na pastwiskach ryczay krowy, konie cignce dylians na elaznych koach parskay, pokonujc pdem Dug Drog wiodc do Rochester. Kiedy wszystko ucicho, rozlego si beczenie owiec i kóz, oznajmiajce powrót Pecquota, przygupiego pasterza przezywanego tak z powodu mocno czerwonego oblicza, którego wygld i mapie grymasy budziy strach wród dziewczt z Hydesville. Ojciec Fox, który te wróci z pastwisk i pól, ukada narzdzia w stajni, gdzie jak co wieczór rozsioda Old Billy’ego.

Kate obja ramionami podkulone kolana i wybuchna paczem.

– Co si dzieje? – zdziwia si siostra, gdy przed chwil jeszcze chichotay w ciemnoci.

– To przez braciszka! Tak bardzo za nim tskni.

– On te jest w niebie.

– Mylisz, e z Iroise?

– W kadym razie gdzie w pobliu, dzieci nudziyby si same ze starszymi.

– Przecie na cmentarzu pooylimy go na ciele dziadka.

– Ciii! Historie szkieletów nie maj nic wspólnego z yciem wiecznym!

Margaret zamilka, wspominajc ich dawne ycie, nie tak znów odlege w czasie, w innej osadzie hrabstwa Monroe, dwanacie mil od Rochester. Nawet kiedy si ma pitnacie lat, jeli jest si uzalenion od dorosych, nie jest si wart wicej od zwykego mebla. Maggie miaa tam dwie przyjacióki, powierniczki, a nawet narzeczonego, tak na niby, licznego Lee, za którym szalay wszystkie dziewczta w jej wieku, a nagle, z dnia na dzie, bez ostrzeenia, oprónia si dom od piwnicy po strych przy pomocy ssiadów, aduje si wszystko jak popadnie na wielki wóz i koniec z piknymi przyjaniami i miostkami, mimo obietnic ponownego spotkania przy okazji festynu parafialnego albo rodea. „Trzy przeprowadzki to tyle co jeden poar” – przeczytaa sowa Benjamina Franklina w starym almanachu „Poor Richard”, wydawanym za czasów jej babki. Caa sterta tych pism leaa pod szaf w pokoju rodziców. Kiedy ma si pitnacie lat, jedna przeprowadzka znaczy tyle ile wszystkie zawody miosne razem wzite. Katie zdawaa si mie tylko jeden al, gboki jak wyrzut sumienia: e tam, w grobie, porzucono braciszka. Jeli chodzi o reszt, wykazywaa cakowit obojtno albo te po mistrzowsku ukrywaa swoj gr.

Teraz nagle odwraca si i podnosi ku siostrze czujne spojrzenie nocnego ptaka.

– Mylisz czasami o synu gospodarza?

– O kim? O Lee? – pyta zdumiona Margaret, drca, ze wzrokiem wbitym w modsz siostr.

W dole migocze chybotliwy pomyk lampy oliwnej.

Mamusia przestawia krzesa. Sycha skrzypienie butów ojca, który – nieco ju podpity – krzta si przy palenisku. Zapach zupy na boczku dociera a na schody. Na zewntrz wyje wilk, puszczyk pohukuje, a porywisty wieczorny wiatr miesza powietrze i przepdza choroby. To pie Irokezów, któr nocne dusze powtarzaj od zamierzchych czasów. Kate syszy j wyranie przez drewniane ciany.

Wyraamy wdziczno gwiazdom i ksiycowi

Które daj nam jasno po odejciu soca

Wyraamy wdziczno naszemu przodkowi He-no

Za to, e chroni swe dzieci przed czarownic i wem

I e da nam deszcz2.

II Dziennik Maggie

Mój pamitnik nie jest jeszcze zbyt opasy. Obiecaam sobie co wieczór spisywa w nim moje wraenia, poczwszy od naszej przeprowadzki do Hydesville. (Ale aonie czuam si na wozie wyadowanym skrzyniami i meblami, znienacka pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia, na oczach rozemianych pastuchów! Czy to moliwe, eby przeprowadzka bya przyczyn tak silnego wstydu?). Mieszkacy Hydesville zachowuj si w stosunku do nas naprawd uprzejmie. Podejrzewam wielebnego Gascoigne’a o to, e przed naszym przyjazdem wygosi im na ten temat kazanie. Zreszt jestemy metodystami, jak wikszo tutejszych ludzi. Zerwanie z naszymi dotychczasowymi zwyczajami tak naprawd mi nie przeszkadza. Ale nieobecno Lee i moich drogich przyjacióek dotyka mnie dogbnie. I ten smutek… nic nie potrafi go rozwia. Przeciwnie, rzekabym, e rozgaszcza si on na dobre w Hydesville. Chodzi o to, e nie lubi naszego nowego domu. To ndzny budynek z najzwyklejszych desek i dachówek, nawet bez ganku, z piwnic z klepiskiem i strychem wycielonym kurzem. Farma pooona jest na uboczu miasteczka, przy Dugiej Drodze, i przypomina porzucon stodo, mimo widocznego ogrodu warzywnego i ogrodzenia. Na tyach domu, pod zielonymi dbami i wysokim cedrem, w budynku nieco przechylonym w stron stawu ze wzgldu na osuwajce si podoe, mieszcz si pod jednym dachem stajnia, obora i szopa na siano. Dzisiejszego popoudnia, po lekcji z pann Pearl, córk wielebnego, Katie i ja badaymy dzikie brzegi stawu, który cignie si a pod las i wdziera we coraz ciemniejsz wod. Ciekawe, e w stawie nie odbijaj si chmury; mona by przysic, e wszystkie uczennice zmare na grulic, osp i zapalenie opon mózgowych wylay tam zawarto swoich kaamarzy. Katie zacza piewa swoim wysokim gosem. Sdzc po poruszeniu w wodzie i po bbelkach, karpie i szczupaki poday jej ladem, pync wzdu brzegu.

Pierwszego wieczoru, kiedy pooyymy si w naszym nowym pokoju na pitrze, deszcz i wiatr chostay okno pozbawione zason. Sycha byo jki starego dachu. Gdzie w oddali, wród wzgórz, grzmiao. Po skwarnej kocówce lata jesie naadowana bya elektrycznoci. Byskawice migotay bezgonie na caym niebie. Kiedy okno wypeniao si niebieskawym blaskiem, dziwaczne cienie przelizgiway si po cianach i suficie. Przykryta kodr po szyj, leaam przeraona, jak króliczek pod skrzydem puszczyka. Tu obok mnie zobaczyam bysk w otwartym oku Kate, jej renic czarn jak skarabeusz. Nie baa si. Kate lka si tylko samej siebie. „Czy ty nigdy nie sypiasz?” – ofuknam j zduszonym gosem. Rozemiaa si agodnie, po czym westchna i powiedziaa: „Wiesz, co mówi we wsi?”. I nie czekajc na odpowied, z popiechem maej dziewczynki wymylia mi t histori nawiedzonego domu. Poprzedni mieszkaniec farmy, niejaki pan Weekman, mia podobno celowo zatai j przed tat Foxem… Przy pierwszym grzmocie zaczam trz si niczym gazie drzew targanych wichur. Moja siostra zamilka, czujna. Jej twarz wydaa mi si nagle miertelnie blada. Syn wdowy z Bout du Haut, wielki gamo, pod pretekstem przekazania nam kluczy od pana Weekmana, który poszed sobie w diaby ze swoimi komi i krowami, przyglda si naszej przeprowadzce, siedzc na skraju drogi, w kocu jednak zdoa odcign moj siostr na stron. Zazwyczaj zwalnia si j z trudniejszych prac ze wzgldu na delikatne puca. Samuel Redfield, wdowi syn o foczej twarzy, wykorzysta okazj, eby jej opowiedzie, jak to dom ten przynosi nieszczcie, jak to noc sam si przemieszcza, peen skarg, podrapanych pazurami cian i podóg, ruchomych wiate i widziade; poprzedni mieszkaniec podobno wielokrotnie chorowa na ótaczk, zanim zdecydowa si wyprowadzi. Ja, która jestem niewiele bardziej uczona ni mamusia albo Old Billy, miaam si do ez. To tylko zabobony Irokezów albo Szkotów, nic wicej. Oto co sobie z pocztku powiedziaam. Obcy dom zawsze budzi niepokój; mylimy o ludziach, którzy w nim mieszkali i którzy tu umarli. Zmarych jest zawsze wicej ni ywych – gdyby mona byo ich zobaczy, byoby to przeraajce: zwarty tum, jak podczas rodeo. Nieznany dom trzeba poskromi, nie da si z niego wyrzuci po omiu sekundach, jak z grzbietu byka albo dzikiego konia.

Ojciec Fox chyba nie czuje si tu najlepiej, wraca coraz póniej z pastwiska albo z szynku, pije znacznie wicej ni dawniej, czsto sycha go, jak zrzdzi bez wikszego powodu. To wanie przez jego reputacj pijusa musielimy opuci Rapstown. Wszystkie pijaczyny w okolicy byy jego przyjaciómi. Nie móg wyj z domu, eby jaki kowboj nie wzi go pod rami i nie zacign na jednego. Tutaj, w Hydesville, jak zdyam zauway, mczyni s lepiej pilnowani przez ony lub matki: bigotki i dewotki wielebnego Gascoigne’a. Koció metodystów chce, bymy roli w wierze, i zaleca umiarkowanie we wszystkich dziedzinach ycia – to wanie goszono w ubieg niedziel. Nie powinno si by nikomu nic dunym, a szczególnie sprzedawcy rumu i whisky, trzeba te kocha si nawzajem – oto w skrócie doktryna pastora, rosego wdowca o oczach czarnych jak wgiel i z wiecznie uniesionym w gór palcem wskazujcym. Nosi wysokie buty, czarny kapelusz i nakrochmalone konierzyki. Kiedy si odezwie, mona by przysic, e przetacza si grzmot. Jego oczy wówczas pon i rzucaj byskawice. Sdzia, który chciaby nas wszystkich wysa na szubienic, nie zachowywaby si inaczej.

Panna Pearl, jego córka, w niczym go nie przypomina, jest równie jasna jak on ciemny, caa jak patek róy. Jej wosy, wargi i oczy lni niczym miód. Ale mimo swoich osiemnastu lat ma posuch w klasie: to zasuga pastora. Mówi si, e jej matka cierpiaa na melancholi. Takie adne sowo, wydaje si nieszkodliwe. Czyby chodzio o to, e wskutek dugotrwaego odczuwania smutku czowiek zaczyna czerpa z niego swego rodzaju przyjemno? Tak jak ten, który pije, rozsmakowuje si w swoim nieszczciu. A mimo to Violet, raz egzaltowan, a raz ponur on pastora, znaleziono pewnego zimowego poranka w stawie. Rzucia si do wody wieczorem, w koszuli nocnej, tak powiadaj. Myliwi zmierzajcy w stron lasu, zawiadomieni przez jkajcego si z emocji Samuela Redfielda, rycho dostrzegli w wodzie ludzki ksztat. Pani Gascoigne leaa tu pod powierzchni, zasonita szyb lodu. Koszula podwina si a na twarz, pozostawiajc j nag niczym wielka, sodkowodna ryba bez usek. Lily Brown, najstarsza z uczennic panny Pearl, opowiedziaa mi, e pastor publicznie oskary si o brak miosierdzia dla nieszczsnej kobiety. Okaza skruch podczas niedzielnego naboestwa, po pogrzebie. Póniej, z upywem czasu, sta si pochmurny, zwróci si przeciw wiernym i grozi im piekem na ziemi, cierpieniem istot pozbawionych ideaów, przypominajc, e ycie wieczne zaczyna si w chwili naszych narodzin. Przez wiele miesicy co niedziela – tak twierdzi Lily Brown – grzmia i potpia cae miasteczko. To by jego sposób na przeycie aoby. Pewnej niedzieli, straszliwie wychudzony, z czarnymi wosami sterczcymi na gowie i nieogolony, ogosi odpuszczenie grzechów, przysigajc, e wszyscy ludzie zostan zbawieni w Chrystusie.

Pojawilimy si w miasteczku, nie znajc jego dramatów. Ale modzi ludzie szybko we wszystko nas wtajemniczyli. Lily opowiedziaa mi o nieszczsnym Joe Charliem-Joe, synu byego niewolnika z rancza Mansfield, którego powieszono na wielkim dbie w Pré-Courant za to, e zabra pikn Emily na spacer w dolin. Zanim wzili si do dziea, linczujcy mieli zmusi dziewczyn do przyznania si, e j pocaowa. Skoro skradziony caus kosztowa modych ludzi ptl na szyj, jak mieliby si znale chtni do oenku? Chocia oczywicie nie wszyscy s czarni. Pikna Emily Mansfield musi mie ogromne wyrzuty sumienia. Z jej winy niespena dwudziestoletni czarnoskóry poszed do nieba z pocaunkiem w charakterze wiatyku.

Gdyby mój drogi Lee by czarnoskóry, ludzie z Rapstown mieliby wicej ni jedn okazj, eby zaoy mu ptl na szyj. Na sam myl o tym zy napywaj mi do oczu. Obiecalimy pisa do siebie codziennie. Moje listy pachniay lawend i byy zdobione patkami kwiatów. Po tygodniu znudziam si: nie dostaam niczego w zamian, ani jednego sowa. ni o Lee niemal kadej nocy. Jak go opisa? Ma jasne, zrudziae na socu wosy i orzechowe oczy. W moim nie jedziemy na oklep na lnicym koniu czystej krwi i, co niemoliwe w rzeczywistoci, oboje trzymamy go za dug grzyw, jakbymy siedzieli obok siebie. Rumak galopuje takim pdem, e doganiamy zachodzce soce i nagle nasz wierzchowiec znika w przepaci, a ja dosiadam Lee zmienionego w konia. Czuj, e lada chwila amazonka i jej wierzchowiec stan si jednoci i sign soca, wykrzykujc swoj rado. W tym wanie momencie budz si caa zlana potem, z mieszanin uczu szczcia i niespenienia. Jak wytumaczy podobny sen?

Tej nocy szkielet domu znów trzeszcza. Na pewno z powodu wiatru z pónocy. Pónocny wiatr wlizguje si midzy deski cian, przez szpary w drzwiach i oknach, wciska si w przewód kominowy. Jest przyczyn nagych zgonów, powiadaj. Szczególnie jesieni. Zmiata zesche licie i dusze. Drczona jego zawodzeniem, Katie mówia przez sen. Co o demonie z diabelskimi kopytami. Po czym zacza cichutko nuci:

Och! to chopak!

O zgrozo! to chopak!

To skrzat, to czart!