VI Otcha, w której si zgubilimy

Zima babraa si w marcowym szronie. Lodowaty wiatr miota si z pónocy na wschód. Niezdecydowane ulewy, raz ostre jak szko, raz agodne jak piórka, zmiatay pierwsze kwiecie. Zawsze jednak udawao si znale skrawek soca przed zapadniciem wieczoru. Maggie i Kate rozdzielay si zazwyczaj na rozstaju cieek przecinajcych gospodarstwo: przebywszy wspólnie odcinek Dugiej Drogi, kada ruszaa do swoich spraw. Tego dnia obecno Samuela, który trzymajc si sto kroków za nimi, równie wraca z lekcji, skonia je do wikszej ostronoci. Chopak zdy si zanurzy a po pier w basenie fontanny publicznej, pompujc sobie wod na gow. Mokry od stóp do gów, szed niczym w deszczowej chmurze. Równie dobrze móg zaatakowa jedn z nich, rzuci kamieniem, zagrozi noem myliwskim odziedziczonym po ojcu, jak po prostu przej swoj drog, zerkajc na nie tylko. Mimo jego wzrostu Kate nie obawiaa si go; porównywaa chopaka do psotnych kojotów, które wóczyy si wokó farm. Nie baaby si stawi mu czoo. Trwoliwy i nieobliczalny syn wdowy z Bout du Haut atakowa tylko z boku i gdy zosta zaskoczony. Jedno dusze spojrzenie potrafio zbi go z tropu. Kiedy zbliy si do nich na odlego dwudziestu kroków, jego bezwstydne jki przestraszyy starsz z sióstr, tymczasem modsza widziaaby w nich nawet powód do miechu, gdyby nie sowa, które wywoay u niej niepokój i obrzydzenie. Co miaa oznacza ta mieszanina obelg i pochlebstw na temat ukrytych czci ich cia? Samuel, w granatowej bluzie drwala, ze zbyt dugimi rkoma i spiczast czaszk, wykrzykiwa zwykle swoje zabarwione okruciestwem podniecenie, dopóki mamusia nie pojawia si w ogrodzie warzywnym albo na progu domu. Myl, eby si na niego poali, adnej z dziewczt nie przychodzia do gowy, tak bowiem dalece nieprawdopodobne, a zarazem groteskowe, wydawao im si opisywanie caej tej sytuacji komu dorosemu. Dlatego te siostry Fox nigdy nikomu nie opowiedz o poczynaniach Pecquota w niektóre wieczory, gdy ten sprowadza kozy i owce z odlegych pastwisk. Rónica midzy nim a jego psem, wielkim owczarkiem o rudej sierci, leaa raczej w posturze ni moliwociach umysu. Powiadano, e po tym, jak zosta porzucony przez rodziców, zdegenerowanych osadników zmierzajcych na zachód, przygarnli go Indianie z plemienia Mohawków, po czym, gdy dorós, przegnali z niewiadomych powodów. Pecquot y jak zwierz wród innych zwierzt. Nikt nie mia powodu na niego narzeka: wypasa zwierzta i nie mia duych wymaga. Kiedy Kate i Maggie syszay dzwoneczki zbliajce si do miasteczka, czym prdzej zawracay lub wspinay si na drzewo, by uciec przed demonem. To byo niemal jak gra. Okolica ich farmy obfitowaa w naturalne kryjówki, które dziewczta dzieliy z kunami i wiewiórkami.

Za chylc si ku ziemi szop, za polem porosym sitowiem i paprociami bardziej ni wszyscy moliwi Pecquotowie niepokoi je czarny staw, wrzynajcy si swymi wodami gboko w iglasty las. Kate ostronie przemykaa si jego brzegiem, wyczulona na najlejsze poruszenie. Wysokie wierki, stoczone na przeciwlegym brzegu, wraz z zachodzcym socem kady coraz dusze cienie. Myl, e matka panny Pearl moga z wasnej woli zanurzy si w tych ciemnych odmtach, fascynowaa j, wywoujc zawrót gowy; nie moga odwróci wzroku od zasnutej mg powierzchni o mdlcym zapachu rolin, mconej od czasu do czasu bulgotem pcherzyków powietrza. Czai si pod ni swego rodzaju bezksztatny zamiar, gotowy w kadej chwili wycign swoje macki. Jak mona byo by, a teraz ju nie istnie? mier krya w sobie wielk tajemnic.

Idc brzegiem, Kate niewiadomie zapucia si w gb ywicznego lasu o imponujco wysokich drzewach. Niekoczce si rzdy pni wyrastay z iglastego kobierca o tajemniczym wzorze. Ich korony zamykay si w podniebne kopuy, przez które wci jeszcze przebijay si ostre wócznie promieni soca. Trzask gazki, krzyk ptaka lub jeszcze bardziej przeraajce w tych kolosalnych korytarzach wzniesionych wielowiekow prac rolinnych soków: smutna skarga echa, szczekanie dzikiego psa albo wycie wilka, sprawiay, e Kate przeszywa nagle dreszcz, wyrywajc j z kontemplacyjnego letargu, jak gdyby rozproszone po lesie duchy usioway da jej o sobie zna. Pewnego razu czerwonoskóry w zielonych okularach powtórzy jej sowa uczonego czowieka lasu: „Natura nie zadaje pyta, nie odpowiada te na pytania miertelników”. Nie trzeba zadawa pyta, wystarczy uwane milczenie. Indianin krótkowidz uczy si od zamanej gazki, z lotu waki i ksztatu chmury.

Kiedy wolnym krokiem wracaa na farm wród powych przedwieczornych blasków, wpada za wgem stajni prosto na tat Foxa, który zsiad wanie z Old Billy’ego.

– Skd si tu wzia, maa diablico? – zawoa schrypnitym od alkoholu i tytoniu gosem. – Powinna by wród swoich o tej porze!

– Spacerowaam w pobliu.

– Przy tym przekltym stawie! W lesie! Tam s niedwiedzie, dziki, wilki nawet…

– Nie boj si…

– Gupia! Czy lis przejmuje si strachem kury? We lepiej oczy konia i zmie mu ciók!

Kate bez sowa wycigna rk po wodze. W pómroku boksu zakrztna si wokó dugiej gowy konia. Pieszczenie Old Billy’ego, szczotkowanie jego sierci, rozpltywanie grzywy, pojenie go i karmienie, gdy ciemno prkowana zotem wpadajcym przez szczeliny desek gstniaa, a ubita ziemia wydzielaa wieczorne wonnoci, uspokajay j. Old Billy patrzy na ni wielkim, brzowym okiem, opuci luno warg. Pomylaa, e mogaby, zamiast go rozsioda, uciec na nim, puci si galopem daleko za Hydesville, gdzie samotno w jedno zlewa si z bezmiarem, odkry jasne polany innego wiata, poczu chód wody i gwiazd, dotrze na wielkie miodowe prerie opisane przez czerwonoskórego w okularach, tam gdzie pami rozrywa si w strzpy niczym stara suknia, zapomnie o ojcu Foxie i jemu podobnych, przywizanych do cuchncego powietrza stajni, do ziemi zmarych, lepych na drzewa, na szczyty gór, na lnic wod rzek, na niewidoczne fontanny wiatru. „To poprzez szmer strumyków, rzek i deszczu przemawiaj do mnie przodkowie”, powiedzia jej kiedy Indianin. Kim mogli by jej przodkowie, nie liczc dziadka z Rapstown w fosie cmentarnej, do której póniej zoono te ciao jej braciszka, eby zaoszczdzi na kopaniu dou?

Old Billy zara agodnie, grzebic kopytem w somie. Zrozumiae mnie, koniku, czy te jeste gotów opuci ten wiat tak ubogi w cuda, wiat, gdzie nawet ywi zdaj si martwi…

Któ krzyczy tak gono w t bezksiycow noc?

Pora wraca

Zupa stygnie, ojciec bdzie zy

Pora wraca

Wilk czuwa, skrzyda rozpociera sowa.

Po ciemnej wsi, znieksztacony przez gst powok marze, niesie si powielony echem gos. Siostra woa j od progu. Wieczorny wiatr szarpie gaziami jesionów i wizów. Otulona w szal Maggie przeszukuje wzrokiem chybotliwy, osobliwy pómrok, w którym poruszaj si odcite rce i gowy. Dziwi si, e odpowiada jej tylko Old Billy, ale nie mie zej w gb stawu ciemnoci, jaki oddziela szop od domu. Od kilku dni o zachodzie soca nachodzi j niepokój. Lodowaty paz trwogi wlizguje si midzy jej uda, przylega do brzucha, zaciska si wokó niej obrczami usek, podgryzajc piersi i kark.

Naraz w powietrzu rozlega si czysty i swawolny gos:

Tramp, tramp, tramp, the girls are runnin’

Lie still, sweet comrades, the girl will come soon!8

Roztaczona sylwetka elfa czy te skrzata powoli wyania si z nicoci. To Katie, siostrzyczka o podrapanych kolanach, wraca z polowania na duchy.